Często słyszymy, że coś puka lub stuka. Wiemy wtedy, że pora udać się do mechanika. Czasami jednak, nie ma symptomów, a są jedynie skutki …
Przykład z życia wzięty:
Sporadycznie pojawia się problem z odpaleniem silnika. Nie ma znaczenia czy silnik jest zimny, ciepły czy w temperaturze roboczej. Od czasu do czasu, po prostu nie chce odpalić. Objawy wyglądają mniej więcej tak, że rozrusznik kręci normalnie ale silnik nie zapala.
Dodam, że to diesel.
Gdyby to był silnik benzynowy, sugerowało by to brak iskry zapłonowej. Po kilku próbach dochodzi do sytuacji, w której rozrusznik przestaje reagować, a z kolei kontrolki zaczynają mrugać jak choinka w Wigilię, licznik się zerują i słychać reakcję przekaźników. Po pchnięciu auta, zapala. Odpalonego można zgasić, po czym już normalnie odpali. Sytuacja nie zdarza się często ale sam fakt, że nie wiadomo czy autko odpali, zaprawia o szewską pasję. Klient obstawiał świece, jednak w mrozie pojazd potrafił zapalić bez żadnego problemu. W przewodach paliwowych nieliczne pęcherzyki powietrza w oleju napędowym, sugerują zapowietrzenie. Klient czytał fora, podłączał komputery diagnostyczne, wymienił nawet te świece grzejne i nadal bez zmian.
Przyjechał do mnie, zupełnie przypadkiem.
Zostawił auto, machnął ręką i pojechał. Próbuje zreplikować problem, chcę to zobaczyć i usłyszeć na własne oczy.
Tak jakby wszystko wskazuje na problem związany z elektryką – no to zaczynamy od podstaw: klemy, uziemienie … i mam. Znalazłem brak przejścia na przejściu na masę. Przeczyściłem rdzę, auto sprawne.
Nie miałem serca kasować za taki detal. Wydałem auto, klient zadowolony.
Do dnia dzisiejszego przyjeżdżają inni od niego z polecenia.
Morał
Czyń dobro, a ono wróci do Ciebie :).